Dariusz Domagalski dał się poznać czytelnikom jako pisarz
wszechstronny. Jedną z cech charakterystycznych jego twórczości jest
łączenie elementów fantastyki i prozy historycznej – na czele ze
sztandarowym „cyklem Krzyżackim” (Delikatne uderzenie pioruna, Aksamitny dotyk nocy, Gniewny pomruk burzy a także zbiór opowiadań I niechaj cisza wznieci wojnę). I choć pomorskiemu autorowi zdarzały
się wycieczki w stronę mistycznego kryminału (Cherem), hard science
fiction (Silentium Universi) czy klasycznej powieści historycznej
(Vlad Dracula) to jednak wyraźnie widać upodobanie do okresu przełomu
XIV i XV wieku. Tematem jego najnowszej powieści historycznej,
zatytułowanej Piraci północy. Bractwo jest powstanie Braci
Witalijskich – pirackiej organizacji, będącej postrachem Bałtyku,
szczególnie w ostatniej dekadzie XIV w.
Muszę przyznać, że temat
książki wydał mi się niezwykle interesujący z co najmniej dwóch
względów. Po pierwsze, w kulturze popularnej tematyka piracka jest
kojarzona głównie z okresem XVI-XVIII stulecia. Piraci północy
pokazują nietypowe podejście do tematu, odchodząc od utartego schematu
opowieści pirackiej. Po drugie, godnym uwagi jest fakt wykorzystania
lokalnego kontekstu – bezpośrednie odniesienie do tradycji morskich na
Bałtyku. Może jest w tym nieco logiki spod znaku „cudze chwalicie, a
swego nie znacie”, jednak tego typu próby literackie, sięgające po
historię konkretnych znanych czytelnikom miejsc, zasługują na spore
uznanie. Tym bardziej, że Domagalski wyraźnie stara się zwracać uwagę na
historyczny detal. Może czasem wypada to naiwnie, a spora ilość
przypisów powoduje, iż tekst robi wrażenie pisanego dla kompletnego
laika, jednak w zasadzie trudno autora winić za chęć należytego
wprowadzenia czytelnika w temat. Sporo więc w Bractwie historycznej
obyczajówki, co może się podobać. Tym bardziej, że przystępnie napisane,
bardziej rozbudowane opisy wyraźnie strukturyzują tekst, stanowiąc w
moim mniemaniu jeden z jego mocniejszych punktów.
Niestety odbiór
trochę utrudnia dość chaotyczna narracja. Domagalski co prawda czyni, w
pewnym sensie, głównym bohaterem Klausa Störtebekera, jednak dość
częste, mało oczywiste zmiany perspektyw i słabo wyróżniony zasadniczy
koncept fabularny nie ułatwiają odbioru. Poszczególne wątki łączą się co
prawda w finale, jednak nim to nastąpi czytelnik może się
niejednokrotnie zastanawiać nad zasadnością wprowadzenia danej postaci,
czy wydarzenia. Dość zastanawiający wydaje się też sposób, w jaki
pomorski autor balansuje między faktami historycznymi a literacką
fikcją. Nie chodzi tu nawet o schematyczność fabuły, czy bohaterów –
widać taki styl autora, gdyż podobne przypadłości miały też jego
wcześniejsze utwory i można bez bólu przymknąć na nie oko – ale raczej
o trochę wymuszone wprowadzanie do powieści niektórych postaci
historycznych. Nadaje to może fabule pozorów epickości i pozwala budować
literacką wersje legendy Braci Witalijskich, jednak równolegle wywołuje
także wrażenie wymuszonego patosu. Niby kolejny drobiazg, w końcu
autora obowiązuje licentia poetica, jednak w przypadku
beletrystki historycznej stanowi ona grunt dość grząski, po którym
należy stąpać ze wszech miar ostrożnie. Osobiście mam wątpliwości czy
Domagalskiemu udało się przejść po tym gruncie zachowując czyste buty.
Mimo
powyższych uwag muszę jednak stwierdzić, że Bractwo jest książką
udaną, przynajmniej w kategorii rozrywkowej beletrystyki historycznej.
Powieść ma wyraźny przygodowy sznyt, jest przyzwoicie napisana, sporo tu
historycznego konkretu stanowiącego jej silny punkt, no i, co
najważniejsze, opiera się na dobrym, intrygującym koncepcie –
przedstawienia czytelnikowi fabularyzowanej wersji historii Braci
Witalijskich. Trzeba oddać Domagalskiemu, że to właśnie pomysły są chyba
najsilniejszą stroną jego prozy. Tak jest też w przypadku Piratów
północy. Bractwo jest co prawda dopiero początkiem, i w pewnym sensie
cierpi na coś, co można nazwać „syndromem wprowadzenia”. Autor skupił
się po prostu na zawiązaniu poszczególnych wątków i doprowadzenia ich do
miejsca, w którym się one splatają, wyraźnie podporządkowując temu całą
konstrukcję powieści. W rezultacie otrzymujemy tekst, który nie sposób
rozpatrywać inaczej, niż tylko jako wprowadzenie do dłuższej historii. W
tej roli sprawdza się całkiem nieźle. Bractwo to przyzwoita,
rozrywkowa powieść historyczna, w sam raz na jeden-dwa wieczory,
pozostawia jednak pewien niedosyt. Pozostaje mieć zatem nadzieję, że
kolejne części Piratów północy ten niedosyt zaspokoją.
3,5/6
Ocena w skali PHW
Temat i treść : 7/10
Język, styl, kompozycja tekstu : 5/10
Forma wydawnicza : 5/10
Język, styl, kompozycja tekstu : 5/10
Forma wydawnicza : 5/10
Widzę, że pisarz wart jest poznania :)
OdpowiedzUsuńCzy Poznania to nie wiem (w końcu spore miasto), ale paru wsi czy małego miasteczka na pewno ;)
Usuń