Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, że superbohaterskie „drużynówki” opierają się w swej masie na kilku sprawdzonych schematach, z których większość można zamknąć w zdaniu: „W momencie, gdy pojawia się wielkie zagrożenie dla całej ludzkości, potężni herosi, mimo wielu przeciwności tarć między nimi samymi, odnoszą ostateczny sukces, choć często rodzi to pewne wątpliwości natury moralnej”. Czasem prowadzi to do kolejnych „kryzysów”, czasem więcej tu „obyczajówki” i wątków osobistych, czasem dominuje za to mordobicie – ogólna koncepcja pozostaje jednak jasna. Konwencja nie pozostawia wiele pola manewru, co pewnie przekłada się też na to, że praktycznie każdy tytuł, który stara się złamać te sztywne ramy zyskuje od razu uwagę publiki. Nie inaczej jest w przypadku Kryzysu tożsamości autorstwa Brada Meltzera i Ragsa Moralesa, będącego jednym z pierwszych albumów wydanych przez Egmont w serii DC Deluxe.
Meltzer przyjął dla swej historii bardzo ciekawy punkt wyjścia: opleciona bowiem została ona bynajmniej nie wokół Supermana, Batmana czy Flasha jak większość historii o Lidze Sprawiedliwości, ale wokół bohatera drugo-, jeśli nie trzecioplanowego: Elongated Mana… a tak dokładniej to wokół jego żony, Sue. Przyzwyczajony do konwencjonalnych opowiastek czytelnik może zdziwić się, że punkt zapoczątkowujący serię dramatycznych wydarzeń umiejscowiony jest gdzieś tam, z tyłu, w mało eksponowanym krańcu superbohaterskiego światka. A jednak, nagle okazuje się, że coś, co spotka mało ważną z pozoru osobę, może poruszyć życiem herosów nie mniej, a może nawet bardziej, niż kolejna masowa ucieczka z Arkham lub przybycie Darkseida na Ziemię. Meltzer dokonał tu bowiem jeszcze innej ważnej rzeczy: pokazał, że przecież członkowie Ligi też mają życie prywatne, swoje sympatie, antypatie, że nie noszą trykotu przez cały czas – i że uderzenie w tę sferę ich życia jest czymś, czego zupełnie się nie spodziewają. Bohaterowie, którzy będąc zamaskowani nie wahają się stawiać czoła niebezpieczeństwom, nagle stają się jakby obnażeni: zastraszeni, bezradni, szukający rewanżu i pragnący za wszelka cenę upewnić się, że ich codzienność pozostanie sferą nietkniętą. A przecież, gdy nerwy ciężko utrzymać na wodzy, nietrudno o zrobienie czy powiedzenie czegoś pochopnego, wychodzą różne tajemnicze brudy z przeszłości. Nagle okazuje się, że świat Ligi Sprawiedliwości wcale nie jest taki kolorowy i idealny: że i tu jest miejsce na tajemnice, machinacje, wzajemne podchody, i że trykot wcale nie oznacza , iż nosząca go osoba stanie się bardziej ufna względem otoczenia.
To jednak fundamenty. W bardziej przyziemnych kategoriach Kryzys tożsamości jest wciągającym kryminałem, który czytelnik ma ochotę pochłonąć w jeden wieczór. Jasne, elementy charakterystyczne dla konwencji są tu wciąż obecne, jednak stanowią raczej dodatek, niż sedno tej, opowiadanej z perspektywy Green Arrowa, historii. Tym, co na bardzo długo zapadnie mi w pamięć, są kapitalne sceny: zarówno te mocne, poruszające emocje, takie, których raczej bym się nie spodziewał po komiksie superbohaterskim, jak i takie, które po prostu zostały kapitalnie zilustrowane przez Ragsa Moralesa. Muszę przyznać, że rzadko zdarza się, aby warstwa graficzna, tak znakomicie współgrała z opowiadaną historią. W takiej sytuacji jeszcze większą wartość zyskują dodatki (w końcu to wydanie DELUXE), w których autorzy przybliżają nam proces powstania niektórych plansz czy kadrów.
Kryzys tożsamości to wspaniała opowieść o bohaterze zdeheroizowanym: przestraszonym, czującym realne zagrożenie, szukającym rewanżu za przeróżne krzywdy. To portret ludzi (no, nie tylko ludzi), którzy choć na co dzień ubrani w trykoty, żyją w świecie jak każdy z nas: piją poranną kawę, mają domy, zwyczaje, bliskich. Gdy wszystko to staje pod znakiem zapytania, zaczynają dziać się rzeczy niecodzienne… a przez to ciekawe. Wreszcie, Meltzer pokazał głębię świata DC wykorzystując rozliczne postaci, które na własny comiesięczny tytuł raczej nie mają co liczyć. To, znakomity scenariusz, a także perfekcyjne wykonanie strony graficznej powodują, iż jest to pozycja z pewnością godna ukazania się w ekskluzywnej serii wydawniczej – dowód na to, że nawet komiks superbohaterski może wyłamać się z konwencjonalnych ram pełnych sztampy i banału.
5,5/6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz