piątek, 18 marca 2016

Kopia ojca - Philip K. Dick - recenzja z portalu Fantasta.pl

Philip K. Dick zasłużenie dorobił się renomy jednego z najbardziej fascynujących twórców w historii fantastyki. Znakomity literat, błyskotliwy umysł o fenomenalnej wyobraźni, a zarazem życiowy wykolejeniec, chory psychicznie geniusz wspomagający swe szalone wizje narkotykami. A jednocześnie człowiek z niebywałym zmysłem obserwacji społeczeństwa i wyczuleniem na problemy otaczającego go świata. O ile jednak jego powieści bywają dość nierówne: od absolutnych arcydzieł po nudne, mało twórcze ramotki, o tyle krótkie formy, które wyszły spod jego pióra poniżej pewnego poziomu nie schodzą. Tak się bowiem składa, że Dick był mistrzem pointy, przewrotności i twistu. Ale także, a może wręcz przede wszystkim, mistrzem pomysłu. Znakomitym dowodem na to jest kolejny, trzeci już, tom jego opowiadań zebranych.

Kopia ojca – bo taki nosi tytuł – stanowi najlepszy przykład tego jak pokrętnymi ścieżkami krążył umysł Dicka. Mamy tu olbrzymie istoty drukujące przedmioty codziennego użytku, faceta żyjącego w muzealnej ekspozycji, samosprzedające się urządzenia AGD, zbuntowane roboty i międzygwiezdne podróże, wizje apokalipsy i jej skutków oraz wiele, wiele innych znakomitych pomysłów. Wszystko to, co bardzo charakterystyczne dla tego autora, ubrane jest w zgrabne fabuły, które, choć może brak w nich wyjątkowo zapadających w pamięć postaci, bardzo skutecznie służą przekazaniu stojącej za tekstem idei. Mimo że zdecydowana większość znajdujących się w tym tomie opowiadań to teksty powstałe jeszcze przed wydaniem pierwszej z wielu powieści Dicka wyraźnie zauważyć można motywy typowe dla właściwie całej jego późniejszej twórczości – od kwestionowania realności doświadczanego świata, przez manie prześladowcze, wizje autonomicznej buntującej się przeciwko człowiekowi technologii, wszechobecny klimat konfrontacji, krytykę mechanizmów rządzących społeczeństwem konsumpcyjnym, po fascynację postacią outsidera, wyrzutka, osoby sprzeciwiającej się panującemu dookoła porządkowi. Z repertuaru tematów podejmowanych przez tego autora brakuje jedynie obecności klasycznych femmes fatales (choć pojawiło się ich kilka w poprzednim tomie opowiadań zebranych). Mimo zanurzenia w konwencji science fiction wszystko to przesycone jest atmosferą Stanów Zjednoczonych lat 50. XX wieku – to okres ogromnej gospodarczej prosperity, optymizmu w zakresie przewidywania rozwoju tak technologicznego, jak i społecznego, ale także okres gwałtownych napięć politycznych z wyścigiem zbrojeń i zimnowojenną wizją nieuchronnej zagłady na czele. W tym sensie twórczość autora Człowieka z Wysokiego Zamku, choć ponadczasowa, staje się bardzo partykularna, wyraźnie osadzona w czasach swego powstania.

Wśród składających się na Kopię ojca tekstów z pewnością warto wyróżnić choćby takie opowiadania jak Foster, już nie żyjesz – humorystyczną, ale i gorzką refleksję na temat wykorzystywania sztucznej kreacji zagrożenia dla kreacji popytu; stanowiący okazję do diagnozy współczesnych autorowi czasów, a jednocześnie eksplorujący motyw „przechodzenia” między rzeczywistościami Eksponat, przewrotny zapis wojennej historii, która dopiero ma się wydarzyć, jakim jest Stary wiarus (swoją drogą bardzo aktualny w kontekście dyskusji na temat imigrantów i ksenofobii); wreszcie Okrakiem na barykadzie – kolejny przykład tego, jak znakomicie Dick potrafił przeplatać humor z gorzką refleksją na temat przemian społecznych i używania polityki do narzucania społeczeństwu jako całości norm codziennych zachowań grupy będącej aktualnie u władzy. To tylko cztery, z kilkunastu znakomitych tekstów, choć np. Niedostosowany, Chwyt reklamowy czy Gra pozorów wcale wiele im nie ustępują. Nieco słabiej wypadają może opowiadania takie jak najdłuższy w zbiorze Dar Tima i Psioniku, ulecz moje dziecko, ale wciąż noszą cechy sprawiające, że nie ma absolutnie wątpliwości spod czyjej ręki wyszły.

Swego czasu zdarzyło mi się przytaczać pogląd, że klasyczna fantastyka, jako literatura bazująca przede wszystkim na pomyśle, jest wręcz idealnie „sparowana” z formą opowiadania. Dick – jeden z najwybitniejszych przedstawicieli tej konwencji zdaje się swoimi krótkimi formami pogląd ten potwierdzać. Kopia ojca stanowi bowiem festiwal mniej lub bardziej szalonych, ale niezmiennie oryginalnych pomysłów, ubranych w zgrabne literackie szaty – lekkie, przystępne, z fabularnymi twistami i mocnymi pointami. Gdy dodamy do tego charakterystyczne dla Dicka motywy i zmysł społecznej obserwacji, możemy być pewni, że Kopia ojca, podobnie jak wcześniejsze tomy zebranych opowiadań Amerykanina, jest pozycją, po którą warto sięgnąć… a jeszcze lepiej mieć w swojej biblioteczce i wracać od czasu do czasu.

5/6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...