piątek, 7 października 2016

Flash, tom 2: Rebelia łotrów – Francis Manapul, Brian Buccellato i inni - komiksowa recenzja z Szortalu


O łotrach z zasadami

Pierwszy tom wydawanego w linii Nowe DC Comics Flasha zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie zarówno stroną graficzną, jak i dość wymagającym sposobem prowadzenia fabuły. Na jego kontynuację czekałem więc z niecierpliwością… na szczęście niezbyt długo. Zaledwie po kilku miesiącach od premiery Całej naprzód Egmont pozwala zapoznać się polskiemu czytelnikowi z kolejną odsłoną przygód Najszybszego Człowieka na Ziemi. Czy album zatytułowany Rebelia łotrów przeskoczy całkiem wysoko zawieszoną poprzeczkę?


Największą różnicą w porównaniu z poprzednim tomem, jest złożenie go nie tylko z czterech zeszytów regularnej serii, ale także uzupełniających ją Annuala  i numeru #0. Przekłada się to oczywiście na to ile i jak rozbudowanych historii możemy w komiksie znaleźć. Początkowy zeszyt stanowi jednak raczej domknięcie cliffhangera zamykającego pierwszego „trejda”, dopiero potem dochodzimy do powoli rozkręcającej się, właściwej opowieści znajdującej się w Annualu. Całość uzupełnia rzut oka na przeszłość Barry’ego Allena opublikowany w czasie tzw. „0 month” we wrześniu 2012r.  I, prawdę mówiąc, właśnie ta część prezentuje się w całym komiksie najlepiej. Jest to świetnie opowiedziana, nastrojowa retrospekcja na relacje Flasha z rodzicami. Francis Manapul i Brian Buccellato subtelnie kreują nastrój, sprawnie wprowadzając drobne lejtmotywy dopełniające konstrukcję. Wcześniejsza część albumu domyka (choć, po prawdzie, też nie do końca) wątek z Groodem i jego małpami, potem konsekwentnie wprowadza postacie, które wraz z Leonardem Snartem stworzą grupę zwaną Łotrami. Poza wspomnianym Coldem są to Heatwave, Trickster, Weather Wizard, Mirror Master, Pied Piper I Glider. To jednak Smart/Captain Cold wysunięty zostaje na pierwszy plan. Potwierdza zresztą dość często spotykaną opinię, że jest to bodaj najciekawszy z  przeciwników Flasha – dopracowany, z wyrazistym charakterem i motywacjami – po prostu ciekawy. I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że fabuła zasadniczej części Rebelii łotrów wydaje się nieco bardziej chaotyczna, niż miało to miejsce w tomie poprzednim. Na szczęście jednak scenarzyści poniżej pewnego poziomy nie schodzą… z jednym małym wyjątkiem: słabo wypada motyw urządzania umożliwiającego zasadniczy twist fabularny. No ale cóż… widocznie nie można mieć wszystkiego.


W warstwie graficznej, choć można tu znaleźć prace kilku artystów, bez wątpienia najlepiej prezentują się prace Francisa Manapula. Niezwykle plastyczne, świetnie kadrowane, znakomicie operujące kolorem. Widać, że mający filipińskie korzenie artysta potrafi najlepiej oddać subtelności swoich scenariuszy. Wypełniające dwa z zawartych tu zeszytów rysunki Marcusa To, także nie należą do najgorszych. Tyle tylko, że wykorzystują znacznie bardziej klasyczną kreskę, tuszowanie i kolory. Z kolei Annual został zilustrowany przez wielu rysowników, odpowiedzialnych za poszczególne jego części. Swoje pięć minut znajdują więc choćby kapitalnie kreskówkowy Scott Kolins, Diogenes Neves z Oclairem Albertem czy całkiem niezły Marcio Takar. To jednak prace Manapula robią najlepsze wrażenie. Stąd cieszy spora ilość dodatków pokazujących jego warsztat: plany plansz, szkice, tuszowane wersje okładek itd.

Przy okazji poprzedniego tomu określiłem Flasha jako jedną z najciekawszych serii Nowego DC Comics. I choć Rebelia łotrów  nieco ustępuje poprzedniemu albumowi, wciąż lektura daje sporo przyjemności. Widać, że scenarzyści mają na ten tytuł konkretny, konsekwentnie realizowany pomysł. Jest to też przykład, że można tworzyć współczesny komiks superbohaterski (w Stanach Zjednoczonych) bez wszechobecnych jaskrawo komputerowych kolorów i gradientów – prawie wszystkie zawarte tu historie wyglądają co najmniej dobrze lub bardzo dobrze. Z fenomenalnym Manapulem (i jego tytułowymi splash-page’ami) na czele. Cieszę się wiec, że za ok. trzy miesiące pojawi się trzecia już odsłona Flasha. Minie – nomen omen – błyskawicznie.

4.5/6

PS. Dziękujemy wydawnictu Egmont za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...