piątek, 22 września 2017

Czarna Wdowa. Powrót do domu – Richard Morgan, Bill Sienkiewicz, Goran Parlov, Sean Phillips - komiksowa recenzja z Szortalu

Szpiegowski Marvel

Komiksy Marvela kojarzą się przede wszystkim z trykotami i epickimi starciami zmiatającymi z powierzchni ziemi pół Manhattanu. Ot, popatrzmy choćby na komiksy o Avengers – kolorowe, stanowiące zwykle lekką, przystępną rozrywkę. Jest jednak także Marvel inny, brudniejszy, czasem zwany „ulicznym”. Ten kojarzy się z szemranymi sprawkami załatwianymi w mrocznych zaułkach i postaciami takimi jak Punisher, Luke Cage czy Daredevil. Ale uniwersum Domu Pomysłów ma jeszcze inne oblicze – takie, w którym sprawy wagi globalnej przeplatają się z ciemnymi sprawkami szpiegów i polityków. Współczesną ikoną tej części uniwersum jest Natasza Romanowa, znana także jako Czarna Wdowa.


Na najnowszy album z egmontowskiej linii Klasyki Marvela składają się dwie serie wydane w połowie pierwszej dekady XXI wieku – „Powrót do domu” i „Czego to o niej nie mówią”. Obie ukazały się pierwotnie w imprincie Marvel Knights – już samo to zwiastuje dojrzałe podejście do tematu i klimat zdecydowanie odmienny od klasycznego trykociarstwa. Scenariusz obu serii powierzono Richardowi Morganowi – autorowi znanemu (i uznanemu) przede wszystkim na poletku literackiej fantastyki. Autor „Modyfikowanego węgla” zdaje się znakomicie czuć typową dla komiksów z Nataszą konwencję – w końcu cyberpunk, kryminał i powieść szpiegowska odwołują się do podobnego rekwizytorium autorskiego tak z zakresie budowy scenariusza oraz rozwiązań fabularnych, jak i ogólnego klimatu czy scenografii. Na stronach „Powrotu do domu” jest wiec, oględnie mówiąc, brutalnie, a postaci opleciono siecią spisków i podejrzeń. Jak już wspomniałem, sięgając po ten album, otrzymujemy dwie powiązane ze sobą historie, których bohaterką jest Czarna Wdowa – jedna z najbardziej charakterystycznych postaci kobiecych w historii komiksu (obecnie popularność zawdzięczająca także znakomitej kreacji Scarlett Johansson w produkcjach MCU).

W pierwszej z zawartych w omawianym albumie historii Morgan eksploruje przeszłość Nataszy. Brytyjski scenarzysta wysyła ją w podróż w poszukiwaniu własnego dziedzictwa, która ostatecznie doprowadza ją aż do Rosji. Druga z opowieści to z kolei wyprawa na Kubę pokazująca nieco bardziej idealistyczną stronę bohaterki. Muszę przyznać, że skrypt jest naprawdę znakomicie przygotowany i poprowadzony, złożony i wielowątkowy. A przy tym bardzo mocno zanurzony w tradycji literatury szpiegowskiej – nie brakuje więc walk agencji, pościgów, ukrywania się, tajnych kontaktów, przesłuchań, kamuflażu no i obowiązkowej strzelaniny. Choć taka konwencja utrudnia ciekawą kreację postaci, Morgan wychodzi z tego zadania obronna ręką. Co najważniejsze – Nataszy nie sposób jednoznacznie oceniać. Żeby ją zrozumieć, trzeba uwzględniać cały kontekst jej historii, doświadczeń i umiejętności. Widzimy brzemię przeszłości – tak tej dawnej, jak i nowszej (choćby relacje z Mattem Murdockiem /Daredevilem), widzimy. jak złożony jest świat szpiegów i że tak naprawdę nigdy nie ma z niego ucieczki. Kto raz został szpiegiem, pozostanie nim do końca życia… zazwyczaj przedwczesnego. Brytyjczyk ma talent do tworzenia wyrazistych postaci i śmiało podejmuje tematy społeczno-kulturowe, chociażby kwestie ról społecznych i gender. Udowodnił to zresztą na przykład w „Stal nie przemija”, gdzie głównego bohatera powieści heroic fantasy uczynił gejem. Podobnie i w „Czarnej Wdowie”. Można by rzec, że to komiks w pewnym sensie feministyczny, a przynajmniej bardzo mocno podkreślający kobiecy punkt widzenia pewnych spraw – i jest to jedna z największych jego zalet. Natasza walczy więc nie tylko o swoje cele, staje też niejako w opozycji do „męskiego świata” udowadniając, że kobieta wcale nie musi być słabsza czy uległa. A że Morgan ma niezłe społeczne oko i spory talent, znajduje to przełożenie na treść komiksu, wzbogacając warstwę obyczajową.

Wartość tego albumu podnoszą jeszcze rysunki za które odpowiadało czterech artystów: jeden z moich faworytów Bil Sienkiewicz, Goran Parlov, Sean Phillips, a także Dan Brown. Pierwsi trzej dzielili między siebie szkice i wykończenia plansz, dziełem czwartego są za to kolory. Efekt jest po prostu znakomity. Pozornie niedbałe, ostre, a tak naprawdę dopracowane w każdym calu plansze powalają klimatem. Nie dość, że znakomicie współgrają z mrocznym nastrojem obu serii, to pozwalają podkreślić różnice między opowieściami o Czarnej Wdowie a komiksowym mainstreamem zza Oceanu.

Nie mam żadnych wątpliwości, że „Czarna Wdowa” jest najlepszą jak na razie publikacją z serii „twardookładkowych” komiksów Marvela wydanych ostatnio przez Egmont. Wszystko tu robi wrażenie: scenariusz, szpiegowski klimat, kreacja głównej bohaterki (ale i postaci pobocznych), subtelne podjęcie tematów społecznych, wreszcie znakomita warstwa graficzna. To komiks z gatunku tych, które po prostu warto przeczytać i mieć na półce… po to, by do niego wracać. Gorąco polecam!

Tytuł: Czarna Wdowa. Powrót do domu
Scenariusz: Richard Morgan
Rysunki: Bill Sienkiewicz, Goran Parlov, Sean Phillips
Kolory: Dan Brown
Tłumaczenie: Piotr Krasnowolski
Tytuł oryginału: Black Widow: Homecoming; Black Widow: The Things They Say About Her
Seria: Klasyka Marvela
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics (Marvel Knights)
Data wydania: czerwiec 2017
Liczba stron: 288
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1859-1

2 komentarze:

  1. A swoją drogą "Stal nie przemija" warto przeczytać, rozumiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A swoją droga to "Stali..." nei czytałem. Ale taki "Modyfikowany węgiel" to już bardzo :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...