Gdybym miał wymienić postać komiksową, która przyciąga polskich czytelników jak lep muchy, prawdopodobnie zacząłbym od Batmana i Deadpoola. Tyle tylko, że pierwszy z nich obecny jest na naszym rynku wydawniczym od przeszło 25 lat, drugi zaś dopiero niedawno doczekał się polskojęzycznych komiksów, w których gra pierwsze skrzypce. Jednak fani pokochali Deadpoola , a komiksy z nim sprzedają się jak świeże bułeczki. Nie dziwota więc, że Egmont idzie za ciosem i rzuca na rynek kolejne pozycje przedstawiające perypetie Najemnika z Nawijką. Mamy zatem sześć tomów „Deadpoola” i pięć tomów „Thunderbolts” z Marvel Now!, jakiś czas temu wydano także „Deadpool Classic”, wznowienie pierwszych komiksów z Wade’m. Wiadomo jednak, że na tym „ofensywa Deadpoola” na pewno się nie kończy.
W tym miejscu warto przypomnieć, że wspomniany pierwszy tom „Marvel Classic” mógł stanowić dla wielu czytelników lekturę cokolwiek problematyczną. O ile bowiem komiksowa estetyka połowy lat 90. może się po prostu komuś podobać lub nie, o tyle trudno było przejść do porządku dziennego nad sporą hermetycznością przedstawionych we wzmiankowanym albumie komiksów. Niestety, bez choćby podstawowej orientacji w mutanckiej części uniwersum Marvela połowy ostatniej dekady XX wieku (a była ona wyjątkowo rozbudowana!) komiks ten mógł się wydać dość nieprzystępny… a i sam Deadpool w swych wczesnych występach to nieco inna postać niż ta, którą znamy obecnie. Drugi tom „Deadpool Classic” to już jednak zupełnie inna historia. Przede wszystkim otrzymujemy do ręki ni mniej, ni więcej tylko zbiorcze wydanie pierwszych numerów regularnej serii poświęconej wygadanemu zabijace. Widać w tym komiksie rękę jednego scenarzysty – Joego Kelly’ego (wspomaganego przez Pete’a Woodsa). Widać ciągłość fabuły, nawet jeśli mamy do czynienia z odrębnymi epizodami fabularnymi. Co więcej, sama postać Deadpoola jest tu konsekwentnie prowadzona, wraz z osobami z jego otoczenia (jak Ślepa Al czy Weasel). Bardziej spójne są też rysunki – w efekcie wreszcie znika wrażenie czytania zlepka różnych epizodów, zaś czytelnik staje się częścią dłuższej opowieści. No i czyta się to naprawdę bardzo dobrze! Fragmenty mniejsze (na przykład konfrontacja Wade’a z Taskmasterem) i większe (choćby wątki Typhoid Mary i Siryn) ładnie ze sobą współgrają. Krótko mówiąc, jest się w co wciągnąć.
Kelly może nie jest jakimś wybitnym scenarzystą, ale z pewnością udało mu się uczynić Najemnika z Nawijką bardziej konkretną postacią – także dzięki skupieniu się na osobach wokół niego. Czasami uderza w nieco poważniejsze nuty, jednak w drugim tomie „Deadpool Classic” skutecznie trzyma się konwencji rozrywkowej. Stąd mnóstwo mniej lub bardziej wyrafinowanych żartów i żarcików, jest nieco humoru sytuacyjnego i – dość klasycznie – różnorakich nawiązań (pop)kulturowych. No i są też obowiązkowe gościnne występy innych postaci znanych z uniwersum Marvela. Wspomniałem już Taskmastera i Typhoid Mary. Pojawiają się także Hulk i Daredevil. Zresztą, „Daredevil/Deadpool Annual” stanowi jeden z najlepszych fragmentów tego komiksu. Nie tylko w ciekawy sposób rozwija wątek relacji szalonej Maryśki z oboma tytułowymi bohaterami, ale także daje nieco miejsca Weaselowi i Foggy’emu… udowadniając, że los „sidekicka” może być bardzo różny.
Całość zdobią rysunki dość charakterystyczne dla epoki, w której powstały, dodatkowo naznaczone swoistym stylem Eda McGuinnesa. Postacie są „przepakowane”, kanciaste i wyraźnie kreskówkowe. W oczy rzuca się także tuszowanie i kolorowanie typowe dla drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych. Znów, nie jest to stylistyka, która każdemu podpasuje – szczególnie intensywne, komputerowo podrasowane kolory ze studia Digital Chameleon (swoją drogą pioniera w dziedzinie życia Photoshopa w kolorowaniu) – jednak niewątpliwie stanowią one znak czasu, w którym seria ta startowała.
O ile względem pierwszego tomu wczesnych przygód Deadpoola miałem mieszane uczucia, o tyle w przypadku tomu drugiego już ich nie mam. Wciąż jest to komiks odrobinę trącący myszką – widać, że Deadpool jest postacią „w fazie dojrzewania” – jednak nie mam żadnych wątpliwości, że to właśnie świetne przyjęcie przez publikę runu Kelly’ego ustaliło ostatecznie kierunek rozwoju dla tej postaci i jej współczesny wizerunek. Jest to już bowiem Najemnik z Nawijką znacznie bliższy wersji, którą znamy dzisiaj. Takie rzeczy jak ciągłość scenariusza czy spójna strona wizualna przemawiają tylko na korzyść drugiego tomu „Deadpool Classic”. Całkiem przyjemna lektura.
Tytuł: Deadpool Classic
Tom: 2
Scenariusz: Joe Kelly, Pete Woods
Rysunki: Ed McGuinness, Kevin Lau, Shannon Denton, John Fang, Aaron Lopresti, Bernard Chang
Tłumaczenie: Oskar Rogowski
Tytuł oryginału: Deadpool Classic vol. 2 (Deadpool #2-8, Deadpool #-1, Daredevil/Deadpool Annual 1997)
Seria: Klasyka Marvela
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: lipiec 2017
Liczba stron: 252
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1857-7
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz