środa, 4 kwietnia 2018

Anihilacja, tom 3 – Keith Giffen, Andrea DiVito i inni - komiksowa recenzja z Szortalu


Warto było czekać?


Rok temu największy polski wydawca komiksowy postanowił przybliżyć miłośnikom Marvela jeden z najpopularniejszych eventów w historii Domu Pomysłów – „Anihilację”. Epicka, gwiezdna opowieść o inwazji sił Annihilusa na nasz wszechświat doczekała się godnej oprawy, wzorowanej na amerykańskim, trzytomowym wydaniu zbiorczym. Już to przyprawiało wielu fanów o drżenie serca z ekscytacji – do tej pory bowiem większość eventów prezentowano nam jedynie w postaci  głównej serii. Szlak przecierała „Nieskończoność”, którą uzupełniły zbiorcze, dedykowane wydania powiązanych tytułów. Tym razem mieliśmy jednak dostać do ręki coś więcej. W trzech opasłych tomach zebrano wszystkie łączące się z eventem miniserie, preludia i postscripta.


I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie fakt, że czytelników wystawiono na niecierpliwe oczekiwanie – całość skonstruowana została w taki sposób, że zasadnicze sześć zeszytów „Anihilacji” znalazło się dopiero w tomie trzecim. W międzyczasie obserwowaliśmy tło historii, jej pierwszoplanowych aktorów a także sytuację na obrzeżach konfliktu. Przyszedł jednak czas na zapoznanie się z głównym nurtem wydarzeń podczas inwazji Fali Anihilacji. Autor scenariusza, Keith Giffen, to jedna z najbardziej zasłużonych postaci dla kształtu kosmicznej części uniwersum Marvela. Widać, że znakomicie zna jej meandry i potrafi dobrze wpasować poszczególne postaci w opowiadaną historię. Na różnych jej etapach wkraczają więc na arenę praktycznie wszystkie kluczowe dla układu sił frakcje i osoby. Sam scenariusz jest niewątpliwie złożony i pomyślany ze sporym rozmachem. Przede wszystkim mamy do czynienia z wieloma równoległymi wątkami „przyczepionymi” do głównych bohaterów – Novy (Richarda Ridera), Star-Lorda, Annihilusa, Draxa, Thanosa, Ronana, Terraxa, Galactusa i wielu, wielu innych. Ta mnogość postaci, wątków i motywacji może zresztą nieco przytłaczać, sprawiając wrażenie chaosu. Ostatecznie jednak historia wciąga i daje sporo satysfakcji. Podobnie zresztą jak jej postscriptum, czyli opowieści o dalszych losach byłych heroldów Galactusa.



Pozytywnie należy ocenić także warstwę graficzną trzeciego tomu „Anihilacji”. Zasadnicza część albumu wyszła spod ręki Andrei DiVita. Włoski artysta, znany z pracy choćby dla CrossGen Comics, czy też rysowanych dla Marvela solowych przygód Novy, ma dość specyficzną kreskę, nieco kojarzącą się ze stylistyką lat dziewięćdziesiątych – przede wszystkim jeśli chodzi o rysowanie twarzy, wyraźnego konturu czy stosowanie plam czerni. Kadrowanie i kolorowanie są już jednak na wskroś nowoczesne i robią raczej pozytywne wrażenie. Znajdziemy tu bez trudu kilka kadrów i plansz, które zapadają w pamięć. Także i pozostali artyści odpowiedzialni za oprawę graficzną tego tomu – Giuseppe Camuncoli, Mike McKone i Scott Kolins – wywarli pozytywne wrażenie, choć żaden z nich nie wyłamał się ze stylistyki zbliżonej do tej z zasadniczej serii. Cały album wygląda więc po prostu dobrze.


Całość uzupełnia swoista encyklopedia postaci pochodząca z „Akt Korpusu Nova”. zawierająca biogramy i charakterystyki wszystkich postaci i frakcji kluczowych dla fabuły „Anihilacji”. Myślę, że to bardzo cenny dodatek z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, pozwala szybciej zorientować się w kontekście całego wydarzenia. Po drugie, przybliża polskim czytelnikom kosmiczną część marvelowskiego świata – część, która do tej pory nie doczekała się zbyt licznych publikacji na naszym rynku. Wreszcie po trzecie, pozwala przygotować się na dalszy ciąg opowieści, czyli kolejny zapowiedziany już przez Egmont event: „Anihilację: Podbój”.


W ostatecznym rozrachunku trzeci tom „Anihilacji” nieco rozczarowuje – podkreślam jednak bardzo mocno: „nieco”. Oczekiwania względem tej historii były bowiem bardzo duże... i w zasadzie zostały spełnione. Trochę rozczarowały drobne elementy – lekki chaos narracyjny czy też po prostu poprawne rysunki. Bo po komiksowym blockbusterze można chyba oczekiwać nieco więcej. Nie powinni być jednak zawiedzeni ci, którzy oczekiwali po zasadniczej części i finale tego eventu złożonej i napisanej z rozmachem historii. To niewątpliwie tu znajdziemy, podobnie jak solidną porcję akcji i kosmicznego mordobicia. „Anihilacja” bez wątpienia jest w stanie nieco wstrząsnąć formułą wydawniczą na naszym rynku, podobnie jak wstrząsnęła sporą częścią uniwersum Domu Pomysłów. Pytanie tylko, czy jest też w stanie faktycznie wstrząsnąć czytelnikiem. Chociaż lektura mi się podobała, byłbym ostrożny z jednoznacznie twierdzącą odpowiedzią.


Tytuł: Anihilacja
Tom: 3
Scenariusz: Keith Giffen, Christos Gage, Stuart Moore
Rysunki: Andrea DiVito, Giuseppe Camuncoli, Mike McKone, Scott Kolins
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Tytuł oryginału: Annihilation Book Three (Annihilation #1-6, Annihilation: Heralds of Galactus #1-2,  Annihilation: Nova Corps Files)
Seria: Klasyka Marvela
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: grudzień 2017
Liczba stron: 304
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-1855-3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...