Snikt!… po raz pierwszy
Zacznę od tego, że wobec pierwszego tomu zebranych przygód Wolverine’a autorstwa Jasona Aarona miałem cokolwiek wygórowane oczekiwania. Raz, że pochodzący z Alabamy scenarzysta należy do moich ulubionych współczesnych twórców; dwa, że mam także sporo sentymentu do postaci Logana; trzy, że połączenie tych dwóch czynników – twórcy i materii – dawało spore nadzieje na komiks na wysokim poziomie. Aaron swoją wielką przygodę z pisaniem komiksów zaczynał właśnie od „Wolverine’a” i to chyba właśnie ta postać pojawia się najczęściej w jego scenariuszach. Przez lata był bowiem autorem co najmniej kilku serii z niewysokim, włochatym mutantem w roli głównej.
Omawiany album stanowi pierwszą część zebranych krótszych historii (one-shotów, miniserii, opowieści w ramach regularnego tytułu itp.), które wyszły spod ręki Aarona, a za bohatera mają właśnie Logana. I, jak to bywa w takich wydaniach zbiorczych, otrzymaliśmy spory miszmasz stylistyczny. Motywem przewodnim jest więc swoista relacja między autorem a głównym bohaterem – zmieniają się fabuły, rysownicy, stylistyka i konwencja, ale bez wątpienia czuć, że scenarzysta ma swoją wizję tej postaci i konsekwentnie ją realizuje. Logan to zawzięty twardziel, ale twardziel, który odczuwa ból, dusi w sobie emocje i jest na swój sposób refleksyjny. Tyle tylko, że niespecjalnie wylewny. Na szczęście dla czytelnika Aaron dość często stosuje narrację pierwszoosobową, co pozwala „wejść” nieco w sposób myślenia i postrzegania świata przez Logana, a dzięki temu poznać tę postać lepiej. Nieco światła rzucają też na Rosomaka jego relacje z nielicznymi bliskimi mu osobami – szczególnie, że zdecydowanie nie należą one do najprostszych.
Jak już wspomniałem, na album ten składa się kilka historii: trzy dłuższe i trzy krótsze. Aaron z powodzeniem sięga po rozmaite formy, ale mam wrażenie, że najlepiej wypada (o dziwo!) w miniaturach. Zarówno „Facet w dziurze” jak i „Milę w moich mokasynach” są popisem umiejętnego budowania napięcia i klimatu za pomocą bardzo prostych trików narracyjnych. Nawet zamykające tom, debiutanckie opowiadanie Aarona jako scenarzysty pt. „Dobry człowiek” pokazuje, jak za pomocą banalnych środków wyrazu można opowiedzieć coś ciekawego… tyle tylko, że wrażenie psuje warstwa graficzna tej części.
Warto wyróżnić rzucającą nieco światła na przeszłość Logana opowieść pt. „Dorwać Mystique”. Zawierająca liczne retrospekcje historia pokazuje, jak konsekwentny i zdeterminowany bywa nasz bohater. Przybliża też nieco jego długą i skomplikowaną relację z niebieskoskórą mutantką. Wersja z niniejszego albumu różni się tłumaczeniem od tej, która pojawiła się niespełna rok temu w drugim numerze kolekcji „Superbohaterowie Marvela”, jednak nie na tyle, by w jakiś sposób wpływało to na odbiór lektury (choć muszę przyznać, że przekład Jakuba Jankowskiego trafia do mnie bardziej niż tłumaczenie Sebastiana Smolarka. Jest nieco luźniejszy, brzmi bardziej naturalnie, co ma znaczenie przy dość krótkich frazach dominujących w tekście).
„Boskie przeznaczenie” to także nieco retrospektywna historia z kobietą w tle. Tyle tylko, że Aaron postanawia sięgnąć do konwencji kung-fu. Takie połączenie jest intrygujące, nawet jeśli wydać się może nieco absurdalne. Czuć tu też lekkie nawiązanie do runu Briana Michaela Bendisa w „Daredevilu”, choć akurat u Aarona podobne rozwiązanie fabularne wypada nieco sztucznie. Koniec końców, historia jest całkiem ciekawa, choćby dlatego, że jak na Wolverine’a, nietypowa. Najdłuższa (bo pięciozeszytowa) miniseria zawarta w tym tomie to „Ludzie z Adamantium”, gdzie Logan ponownie konfrontuje się z projektem Broni X. Znów mamy odniesienia do przeszłości Wolverine’a, tym razem w konwencji zakulisowych gierek korporacji i równolegle toczącego się dziennikarskiego śledztwa. W porządku, ale w sumie to historyjka dość sztampowa, nawet jeśli poprawnie opowiedziana.
Jeśli chodzi o stronę graficzną pierwszego tomu „Wolverine’a” to jest ona zróżnicowana, ale raczej nie wychodzi ponad (po prostu) solidny poziom. Większa część albumu została narysowana przez Rona Garneya – to artysta bardzo równy, rzemieślniczo poprawny. Jego prace wyglądają dobrze, ale raczej niewiele jest tam plansz, które na dłużej zapadną nam w pamięć. Howard Chaykin i Steven Segovia to już rysownicy nieco bardziej charakterystyczni, jednak także i w ich przypadku trudno mówić o jakimś wyjątkowym zachwycie nad stylem. To, co warto wyróżnić to nieco bardziej stonowana paleta barw, jaką zastosowali John Rauch i Zac Atkinson – koloryści „Boskiego przeznaczenia”. Na plus można odnotować niezły pomysł na oprawę graficzną „Milę w moich mokasynach”, choć i Adam Kubert po prostu zrobił tu swoje. Niestety, zamykający album „Dobry człowiek” psuje nieco zasadniczo pozytywne wrażenie. Nieco stylizowane na mangę rysunki studia Udon wyglądają bowiem po prostu źle. Zarówno kreska jak i kolorowanie zupełnie nie grają mi z tą, skądinąd nieźle napisaną, miniaturką.
Kolejny marvelowski „grubas” od Egmontu musi cieszyć – udowadnia, że rynek ma się nieźle, a czytelnicy chętnie sięgają po opasłe wydania zbiorcze. Tym bardziej, że wydanie akurat tej pozycji okazało się w miarę bezpieczną inwestycją – zarówno główny bohater, jak i scenarzysta są gwarancją sporego zainteresowania odbiorców. Inna sprawa, że sam komiks chyba nie do końca sprostał bardzo wygórowanym oczekiwaniom (przynajmniej moim). Nie znaczy to jednak, że jest z nim coś nie tak – wręcz przeciwnie, myślę, że fani Logana będą bardzo zadowoleni. Dostaną bowiem sporą dawkę mocnych, czasem brutalnych historii ze swym ulubionym herosem w roli głównej. A że Aaron czuje rosomaczą materię jak mało kto, mamy gwarancję, że będą to historie z górnej półki. Może nie najwyższej, ale na tyle wysokiej, by mieć sporo satysfakcji z lektury.
Tytuł: Wolverine
Tom: 1
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Howard Chaykin, Ron Garney, Adam Kubert, Stephen Segovia, Udon Studios
Tłumaczenie: Sebastian Smolarek
Tytuł oryginału: Wolverine by Jason Aaron: The Complete Collection, vol. 1 (Wolverine [2003] #56, #62-65, #73-74, Wolverine: Manifest Destiny #1-4, Wolverine Weapon X #1-5, Wolverine [1988] #175)
Seria: Klasyka Marvela
Wydawnictwo: Egmont
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Data wydania: listopad 2017
Liczba stron: 396
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Wydanie: I
ISBN: 978-83-281-2750-0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz